Wszelkie sposoby na bycie zadbaną mamą

wtorek, 15 września 2015

Tablet, laptop, smartfon - wróg dla rozwoju dziecka

Po obejrzeniu dzisiejszego programu "Rozmowy w toku" postanowiłam napisać ten post ku przestrodze, dla wszystkich rodziców i dziadków, którzy nadużywają puszczania bajek dla tzw. "świętego spokoju" oraz pozwalają dziecku na korzystanie ze swoich tabletów i smartphonów...nawet służbowych laptopów.



Obejrzawszy ten program zobaczyłam siebie z przed roku...Wtedy popełniałam podobne błędy. Dla świętego spokoju, by móc chociażby ugotować obiad, puszczałam Klaudii bajki, dawałam kolorowanki  -na tablecie czy moim smartfonie.



Na szczęście nie trwało to długo i w porę się z tym opamiętałam. A maksymalny czas jaki Klaudia spędzała przy tablecie czy przed telewizorem to 1godz. Klaudia w przedszkolu nie umiała złapać właściwie kredki do ręki i szybko się nudziła kolorowaniem, dlatego kupiłam jej farbki, bo każde dziecko uwielbia się "babrać", a na cierpliwość do kolorowania także szybko nadszedł czas.
Ponieważ Klaudia była 2 lata karmiona piersią i być może dlatego niechętnie kosztowała nowe potrawy, karmiłam ją na tzw " nieświadomce" podczas gdy Klaudia była wpatrzona w telewizor...To był kolejny błąd jaki robiłam. Problem powstał gdy w wieku 3 lat poszła do przedszkola- tam podczas posiłków,  bajek już nie było i nie potrafiła się skupić na jedzeniu. Na szczęście dość szybko uporałam się także i  z tym problemem. Klaudia to bardzo mądra dziewczynka dlatego mówiłam jej, że jeśli będzie wszystko jadła w przedszkolu będzie miała długie i zdrowe włosy jak ja :-p
Mówiłam, że jeśli będzie jadła dużo słodyczy to będzie miała popsute i brzydkie ząbki - słodyczy i pączków nauczyła się jeść dopiero w przedszkolu, bo w domu wychowywałam ja na owocach i warzywach:-) Dawałam jej do schrupania surową marchewkę i mówiłam żeby chrupała jak króliczek, dawałam jabłuszko i banana i mówiłam że będzie zdrowa :-) Bawiłyśmy się jedząc zdrowe owocowe szaszłyki. Wracając do bajek...ograniczyłam je do zera. Pani psycholog powiedziała, że 4-ro latek może oglądać telewizję tylko 15 minut dziennie, ale ja zrezygnowałam nawet z tych 15 minut. Odnalazłam w piwnicy stary projektor do wyświetlania bajek i od czasu do czasu w ramach atrakcji czy nagrody czytam Klaudii bajki z projektora. Zamiast tradycyjnych bajek wprowadziłam codzienne czytanie krótkich rymowanych bajeczek przed snem, które Klaudia po kilku dniach już znała na pamięć. Dzięki temu wzbogacała swoje słownictwo, co było efektem wspólnego czytania i omawiania bajeczek.



I tu mała wskazówka - na początek, żeby dziecko nauczyło się skupiać uwagę na czytaniu, wybierajcie krótkie bajki, pisane prostym językiem, które dziecko zrozumie. Najlepiej rymowane, zakończone wartościową puentą, tak jak np bajki które prezentują zdjęcia poniżej "Warto się poprawić, by się w zgodzie, ładnie bawić", albo " ta zabawa nauczyła pieski ważnej zasady- zabawa jest miła i ciekawa gdy wszyscy stosują te same reguły gry", albo "jeśli nie chcesz mieć problemów, zawsze szczotkuj zęby po jedzeniu, to na przyszłość zapamiętaj i dentysty się nie lękaj".




Zanim    ograniczyłam do minimum elektroniczną formę bajek i gier,  w ramach edukacji i zabawy puszczałam Klaudii piosenki przedszkolaków z YouTube , szczególnie przed jakąś uroczystością w przedszkolu, by utrwalała teksty piosenek. Pewnego dnia, gdy odbierałam Klaudie z przedszkola, Pani Przedszkolanka zapytała mnie czy Klaudia często słucha piosenek. Zdziwiona pytaniem odpowiedziałam, że często razem śpiewamy i tańczymy. Pani pochwaliła Klaudię, bo okazało się że grała dzieciom znane melodie piosenek na cymbałkach i Klaudia jako jedyne dziecko w grupie potrafiła większość z nich odgadnąć:-) Jakaż ja byłam dumna z mojej Klaudii ! Pozostał nam jednak jeszcze jeden problem- z wymową Klaudii - zmiękcza wyrazy i wiele słów mówi niewyraźnie. W rozmowach w toku wypowiadała się Pani psycholog, która uświadamiała rodzicom, że takie problemy z wymową mogą być spowodowane zbyt częstym puszczaniem  gier i niektórych bajek oraz tym, że dorośli zbyt mało rozmawiają z dzieckiem. Skąd bowiem nasze dziecko ma się nauczyć poprawnego wysławiania się i wyrażania emocji jak nie od nas samych :-) Dowiedziałam się też, że bajki dostarczają zbyt dużo bodźców dziecku, które od nadmiernego oglądania telewizji staje się nadpobudliwe. Żeby zająć Klaudię zainwestowałam w książeczki edukacyjne z naklejkami, które Klaudia uwielbia. Najlepsze są te ze śliskiego papieru, wielokrotnego użytku  , wtedy można naklejać i odklejać naklejki po kilka razy. 


Klaudia musi  dopasować naklejkę do obrazka, bądź połączyć pasujące do siebie elementy, znaleźć różnice na 2 podobnych rysunkach, czy znaleźć wyjście z labiryntu. Fajnie, że Klaudia lubi te książeczki, bo w tym roku okazało się, ze wszystkie dzieci w przedszkolu mają zakupione podręczniki z ćwiczeniami właśnie o takim charakterze:-)
Wynalazłam też książeczki w których trzeba wstawić za pomocą naklejki brakujące  w zdaniu słowo.



 Reasumując, myślę, że nasza nauka i poświęcony dziecku czas nie pójdzie w las. Wiem, że każdy rodzic potrzebuje czasu na odpoczynek,  łatwiej jest zająć dziecko puszczając mu bajki czy użyczając smartfona, i nikogo nie oceniam. Sądze jednak, ze warto przeczekać ten czas kiedy dziecko wymaga jeszcze dużo naszej uwagi i pomocy podczas zabawy, bo ten czas szybko przeminie i dziecko w końcu nauczy się samo zająć sobą i nie będzie już potrzebowało tyle naszej uwagi, a poświęcając dziecku czas na odpowiednią zabawę, pomagamy się mu rozwijać i wpajamy mu dobre nawyki i wartości.

Na koniec podam Wam takich 6 złotych zasad, które możecie potraktować jako taką mała pomoc dydaktyczną w wychowywaniu i egzekwowaniu poleceń i próśb kierowanych do dziecka:

1. Chcąc poprosić o coś swoje dziecko zawsze podejdź do niego
2. Zdobądź jego uwagę- spójrz mu w oczy, dotknij go, zawołaj po imieniu
3. Wydaj jednoznaczne, proste polecenie- prośbę w 3-4 słowach
4. Poproś by dziecko powtórzyło o co je prosisz
5. Powtórz prośbę tyle razy ile trzeba, aby dziecko je zrozumiało i zaczęło je wykonywać- metoda zdartej płyty
5. Dopilnuj jego wykonania- nie odchodź od dziecka np. do póki nie skończy sprzątać zabawek.

9 komentarzy:

  1. My używamy tabletu podczas podróży PL-NL. Choć starszy syn już woli łamigłówki i labirynty w gazetach, w domu tablet leży w szafie pewnie rozładowany, kiedyś też o tabletach pisałam u siebie. Mnie natchnęła reklam w TV ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie pozwalam małej bawić się tabletem, chociaż bywało tak, że biedna chora leżała i wtedy dostawała dyspensę, jednak oglądała nie dłużej jak 30 minut. Na topie zaś są piosenki, oczywiście z teledyskami, bo ona naśladuje tańczące w nich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tablet i smartfon uratowały mi życie, podczas 16-sto godzinnej podróży na Chorwację :-) Także nie mówię im - stanowczego "Nie" :-) Ale w domu staram się ich nie używać. Tablet zresztą już sprzedałam i kupiłam z tych pieniążków inne zabawki :-)

      Usuń
  3. Ja się Beatka zastanawiam co może być złego w oglądnięciu bajki typu Reksio , Bolek i Lolek czy Krecik? większość z Nas takie bajki całe dzieciństwo oglądało i wyrośliśmy na ogarniętych ludzi :):) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma nic złego w oglądaniu Bolka i Lolka, czy Krecika :-) Chodzi o to, by dziecko nie oglądało całej serii bajk przez pół dnia, a np. jedną bajkę dziennie, a zamiast tego rozwijało się poprzez zabawę. Ale w Bolku i Lolku oraz Kreciku, jest coś co mi nie odpowiada, podobnie jak w Kaczorze Donaldzie. Krecik to czeska bajka i raczej mało w nim słów, dziecko potem zamiast uczyć się mowy i łapać słowa i uczyć się je składać w zdania wydaje głupie dźwięki naśladując bajkę. Kaczor Donald z kolei, mówi tak niewyraźnie, że ja sama go nie rozumiem, a dopiero dziecko. W Bolku i Lolku jest podobnie :-) Ja np. bardzo lubię Dorę, bo każda bajka czegoś uczy :-)

      Usuń
  4. Bardzo dobre rady! Wiele z nich stosujemy, niemniej problemy w domu również wpływają na zachowanie dziecka i często kończy się to nerwicą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą...Przerabiałam to...Na szczęście główny problem w postaci kłótni rodziców już nie istnieje (choć i tak staraliśmy się nie kłócić przy dziecku). Dziecko bardzo mocno wyczuwa nerwową atmosferę i napięcie między rodzicami...bardziej niż nam się wydaje

      Usuń
  5. Kurcze moi rodzice mieli gdzieś jeszcze taki projektor- pamiętam, że uwielbiałam go, gdy byłam mała. Muszę go przygarnąć!

    OdpowiedzUsuń
  6. I przepraszam za błędy, pisałam post na telefonie, który sobie lubi zamieniać słowa :-) Na błędy ortograficzne nie mam wytłumaczenia, bo od dziecka robię ich masę :-) Mimo, że byłam molem książkowym, z błędami sobie nie radzę, mimo, że zapytana o pisownię danego wyrazu znam ją, pisząc robię je nieświadomie :-) Na laptopie połowa klawiszy mi nie działa od kąd moja Klaudia je wszystkie wydłubała, ale staram się jak mogę. Czasem z emocji dodam post zanim go sprawdzę pod kątem błędów za co przepraszam.

    OdpowiedzUsuń